Wieliczka. Henryk Kozubski talentem do życia i malowania zawojował świat

Artykuł (Dziennik Polski)

Wieliczka. Henryk Kozubski talentem do życia i malowania zawojował świat

3 listopada 2018 AKTUALIZACJA: 3 listopada 2018 08:12

Henryk Kozubski otrzymał Nagrodę im. Władysława Orkana ©zdjęcia Jolanta BiałekMalarz Henryk Kozubski skończy za chwilę 107 lat. Najstarszego mieszkańca Wieliczki uhonorowano nagrodą im. Władysława Orkana.– Pan Henryk zawsze powtarza, że pasja do malowania daje mu radość życia. Jego motto to: „Dla chcącego nie ma nic niemożliwego. Trzeba chcieć” – mówiła Jadwiga Duda, szefowa Klubu Przyjaciół Wieliczki, podczas uroczystości wręczenia znanemu malarzowi Nagrody im. Władysława Orkana – za całokształt działalności. Za propagowanie idei regionalizmu oraz wybitne osiągnięcia w dziedzinie działalności artystycznej i kulturalnej. 

Podczas tego spotkania 107-letni Henryk Kozubski otrzymał także złotą odznakę honorową województwa małopolskiego – Krzyż Małopolski. To kolejne wyróżnienia dla słynnego wieliczanina, po m.in. odznace „Zasłużony dla kultury polskiej” (2008 rok), regionalnym tytule „Senior 2011 Roku” przyznanym mu w plebiscycie „Poza Stereotypem”, czy nagrodzie „Perła Powiatu Wielickiego” w dziedzinie kultury (2017 rok). 

W uroczystości z okazji przyznania najstarszemu mieszkańcowi Wieliczki nagrody im. Orkana wzieło udział ponad 100 osób. Wszyscy gratulowali mu kolejnego wyróżnienia i tak wspaniałego życia. A Henryk Kozubski odpowiedział na laudacje z właściwym sobie poczuciem humoru: – Jestem zaskoczony takimi hołdami dla mojej skromnej, 107-letniej osoby. 

Henryk Kozubski urodził się 10 grudnia 1911 roku w Bieczu, ale zawsze mówi o sobie, że jest wieliczaninem „od A do Z”. 

Do podkrakowskiego miasta przeprowadził się bowiem wraz z rodzicami w 1927 roku. Tu uczęszczał do gimnazjum, a jego nauczycielami byli między innymi Tadeusz Korpal i Stefan Chmiel, o których Henryk Kozubski mówi, że to oni „nauczyli go kochać sztukę”. Ponieważ rysować i malować lubił od dziecka, po maturze zastanawiał się, czy nie wybrać się na Akademię Sztuk Pięknych. Jednak choć w jego rodzinnym domu wszyscy muzykowali, malowali lub rysowali, a on sam był „podejrzewany” o talent malarski – zdecydował się studiować rolnictwo na Uniwersytecie Jagiellońskim. 

Potem – pracując w wyuczonym zawodzie – zapomniał o malowaniu na wiele lat. O malowaniu, ale nie o sztuce. W latach 80. ubiegłego wieku organizował w Wieliczce kilkakrotnie sejmiki kulturalne, podczas których można było oglądać prace wielickich twórców oraz artystyczne rzemiosło. Takie spotkania ze sztuką odbywały się m.in. w rocznicę uchwalenia majowej Konstytucji z 1791 roku. 

Pasja do malowania „obrazków” – jak od początku mówi często o swych pracach malarz senior, powróciła w jesienny wieczór 1995 roku. Będąc już na emeryturze Henryk Kozubski sięgnął po akwarele wnuczki i namalował swój pierwszy od dziesiątków lat obraz – „Wierzby polskie”. Potem powstały kolejne prace, wyłącznie akwarele. Gdy poprosił wtedy rodzinę o ocenę pierwszych ‚obrazków”, usłyszał, że ich zdaniem nie są one zbyt dobre. Natomiast wielicki malarz Zbigniew Wójcik wytknął Henrykowi Kozubskiemu niedociągnięcia, jednak zaznaczył jednocześnie: „…ale talent to ty masz!”. 

Niedługo potem – 25 maja 1996 – z okazji 30-lecia Klubu Przyjaciół Wieliczki, którego Henryk Kozubski jest współzałożycielem i do dziś aktywnym członkiem – odbyła się pierwsza wystawa jego prac. 

W 1998 roku malarz został przyjęty do wielickiej grupy twórczej Art Klub. Wystawiał swe obrazy na zbiorowej ekspozycji, prezentowanej podczas uroczystości 5-lecia tej grupy artystycznej. Opinie fachowców o jego obrazach były wtedy już diametralnie różne niż w 1995 roku. „Panie Henryku, widocznym jest, że osiągnął pan to, co wielu artystów chciałoby uzyskać po latach pracy – myślę o własnym stylu, właściwym tylko panu. Mnie kojarzy się on z bajkowym Chagallem. Powtarzam więc, że wśród wielu wielickich twórców pan jest jedynym i niepowtarzalnym wielickim Chagallem. Moje uznanie” – napisał wówczas w kronice wystawy Zbigniew Wójcik, nadając tym samym malarzowi seniorowi przydomek, pod którym jest on obecnie rozpoznawalny niemal tak samo, jak pod nazwiskiem. 

W minionych dwudziestu latach obrazy malarza seniora były na niemal stu wystawach w Polsce (m.in. Krakowie, Bochni, Gdowie, Niepołomicach, Kłaju, Myślenicach i oczywiście w Wieliczce) oraz za granicą (czeskiej Litovli i słowackich Lipanach). Jego akwarele znajdują się także w wielu prywatnych kolekcjach nie tylko w naszym kraju, ale i Niemczech, Anglii, Irlandii. 

Henryk Kozubski ma w dorobku setki prac, głównie akwarele. Najczęściej uwiecznia na obrazach wielickie krajobrazy i zabytki, także solne podziemia. Chętnie maluje zwierzęta, unika natomiast portretowania ludzi (tak jest od początku jego malowania). 

Wielicki Chagall jest w bardzo dobrej formie. Mimo wieku angażuje się nadal w różnorodne lokalne przedsięwzięcia, m.in. działalność Klubu Przyjaciół Wieliczki, spotkania z młodzieżą, kwesty na rzecz ratowania zabytków wielickiego cmentarza komunalnego. 

– Zawsze mówię, że malowanie, to życiowa niespodzianka, którą pragnę wykorzystać. Nie spodziewałam się, że w tym wieku zacznę, że będzie mi się chciało… A to, że będę miał swoje wystawy, że ludzie będą mieli ochotę je oglądać – nie przeszło mi nawet przez myśl – te słowa wielicki malarz powtarza nieodmiennie, pytany o swą twórczość i jej początki. 

Równie często Henryk Kozubski cytuje wiersz autorstwa nieżyjącej już wieliczanki Marii Kulig: „Czas nieubłaganie upływa, lecz sztuka się nie starzeje. Zawsze cenna, żywa. Malarstwo to rzecz piękna, ze sztuki się rodzi. Póki ją tworzymy wciąż jesteśmy młodzi”. 

Te słowa zajmują ważne miejsce także w kronice, którą Henryk Kozubski prowadzi od ponad 20 lat. Dokumentuje w niej swe artystyczne osiągnięcia i spisuje wspomnienia z minionych 100 lat.